czwartek, 6 stycznia 2011

Co by było gdyby...odcinek pilotażowy pt. „...Mustaine wrócił do Metalliki”

Nowy Rok to i nowe nadzieje i pomysły.
"Wiesz co, tak sobie teraz pomyślałem..." - od tych kilku mało enigmatycznych słów zaczyna się cała przygoda, polegająca na dekonstrukcji (a jakże!) całego porządku świata thrash metalowego. Któż by przypuszczał, że od niewinnego gdybania powstanie projekt muzyczno-performencowo-sportowy? Ja nie. Zacny znajomek, z którym wspólnie przyczyniliśmy się do zatrważających wręcz zmian w światku metalowym chyba również nie mógł przewidzieć konsekwencji, jakie pójdą w ślad za naszymi pomysłami. Ale po kolei...

Wyobraźmy sobie, że po wielkiej trasie i jeszcze większym sukcesie wydarzenia sygnowanego nazwą "The Big 4" przez duże "F" panowie Lars i James uprzejmie dziękują Kirkowi za współpracę, jednocześnie oświadczając że kasują go z listy płac ostatnich dziesięciu albumów. Nieco mniej uprzejmie informują jeszcze rozbawionego  tym lichym dowcipem kolegę, że całe to zamieszanie, na skutek którego został gitarzystą Metalliki było tak na prawdę chujem podparte. Tutaj śmiech Kirka przechodzi w niedowierzanie, by chwilę później przeistoczyć się w rozpacz. Po czym pożegnali Hamstera tradycyjnymi słowami, że zawsze będą jak bracia itd. Ale to nie koniec. 
„Widzisz Kirk, prawda jest taka, - mówi spokojnie Lars - że OD ZAWSZE, uważaliśmy iż to Mustaine jest najlepszym gitarzystą i dlatego to właśnie On zajmie...nie, nie, chwila. Nie zajmie - POWRÓCI na należyte mu miejsce. Pozwól Dave.”
Wtedy do sali prób dumnie wchodzi Dave Mustaine, przybijając piątki z całą ekipą, a Kirkowi wydziera się prosto w twarz "So far, so good...so what!". Wtedy niemal wszyscy wybuchają śmiechem, i tylko biedny Kirk zanosi się szlochem. 
Sytuacja oczywiście szybko staje się powszechnie znana, a dziennikarze muzyczni i fani nie bardzo wiedzą jak zareagować. Za to Mustaine doskonale wie co trzeba zrobić. Przede wszystkim informuje Larsa i Jamesa, że nie będzie grał z Robertem Trujilo i po wielu namowach, w szeregi Metalliki wkracza Jason Newstead.

Na pierwszym występie James ze łzami w oczach oświadcza, że strasznie mu głupio, że przez te wszystkie lata Megadeth był zawsze w cieniu Metalliki (gromkie gwizdy) i od tej pory, będą grali tylko i wyłącznie numery Megadeth (huraganowe brawa, ryki zachwytu i gwizdy huraganu). Szybko się okazuje, że Lars nie do końca radzi sobie na perkusji, a przy numerze "A Tout Le Monde" poci się jeszcze bardziej niż przy "Nothing Else Metters", które czasami grają na bis. Dave nie jest w stanie tego znieść i wykonuje szybki telefon do niejakiego Dave'a Lombardo. Po zakończeniu rozmowy raduje się niezmiernie. Lombardo do nich dołączy. Ulrich na wieść o tym aż podskakuje z radości i wydziera japę bez opamiętania:
„O jaaaaa, jak zajebiście! Będziemy grali na dwie perkusje!!!”
Dave porozumiewawczo spogląda na Jamesa, żeby ten uświadomił małemu Duńczykowi, że jest w wielkim błędzie. 
„Lars, będziemy grali na jedną perkusję” - mówi spokojnie James. 
„O rany! - nadal ekscytuje się Ulrich - jaki czad! Dwóch bębniarzy przy jednym zestawie!”
„Ja pierdolę...niemożliwe...”- szepcze zażenowany Dave.
„Lars – mówi Hetfield – wypierdalaj.”
Anegdota wspomina o interweniujących ochroniarzach, psychologu, ślusarzu i spawaczu, delegacji pielęgniarek oraz pochodzie pierwszoroczniaków. Ostatecznie Larsa zabiera tajemniczy kominiarz.
Gdzieś zza kotary wychodzi chwilę później zapłakany Hammet i błaga na kolanach Mustaine’a żeby mógł być jego technicznym. Całej tej scenie przygląda się spokojny jak zawsze Lombardo i stoicki James. Na jednym z głośników siedzi Newstead i gra na basie groteskowe „Another One Bites The Dust”.

„Co tu się kurwa dzieje? – dobiega głos zza uchylonych drzwi, a po chwili wchodzi do sali najbardziej znany gnom metalu, Kerry King. Pierdoli mnie wasze zdanie – kontynuuje bez zbędnych ceregieli - gram z wami. Będziemy grać hip-hop. Polecimy na trzy gitary” – informuje zdezorientowanych znajomych.
Mustaine ostatecznie zgadza się aby Hammet był jego technicznym. James nieco zdezorientowany stoi przy mikrofonie a Newstead nadal zalega na głośniku. King i Lombardo nic nie robią. 
 „Pozwoliłem sobie zaprosić do tej wesołej ekipy jednego z najbardziej znanych. Wbijaj Shaq. – mówi nagle King. Kumplujemy się od dłuższego czasu. Namówiłem go, żeby na naszych koncertach rzucał za trzy i robił efektowne wsady. Oczywiście zbudujemy mu z boku sceny jakiś niewielki playground.  Jak styknie nam czasu i chęci to możemy po każdym koncercie, rozgrywać mecze. My kontra wylosowani albo najbardziej wylansowani fani z widowni.”
Zapanowało milczenie. Wyschły łzy na policzkach Hammeta, Newstead przestał plumkać na basie, a James powiedział, że zawsze marzył o tym żeby poznać Shaqa i rozpłakał się jak dziecko. Pozostali po prostu stali jak wryci.

Pierwsze koncerty w nowym składzie wyglądały całkiem efektownie. Kirk znakomicie współpracował z Mustainem, Hetfield szybko opanował teksty Megadeth, Newstead, King i Lombardo nadawali jeszcze większej zadziorności numerom. Problem pojawiał się tylko przy The Four Horseman/The Mechanix. Z przyczyn oczywistych Mustaine tracił wtedy przytomność. Na szczęście szybko pojawiał się wtedy Hammet i grał co trzeba. Tylko Shaq nie do końca się angażował, co bardzo wkurwiało pozostałych.
„Słuchaj Shaq – powiedział po jednym z koncertów King – jeśli Ci się nie podoba to wypierdalaj. Sam się tym mocno jarałeś, a teraz odwalasz fuszerkę. Myślisz, że co? Jesteś jedyny? Mamy stu chętnych na twoje miejsce. Już zaczęliśmy wstępne rozmowy z Jordanem, ale on obstaje przy golfie. I o tym pomyślimy… ale wracając do meritum. Albo zepniesz poślady i będziesz dawał z siebie wszystko, albo wyjazd! Tyle w temacie. Dość pierdolenia. Do autobusu!

Na zmiany nie trzeba było długo czekać. Shaq grał jak z nut. Trafiał wszystkie rzuty za trzy, a jego wsady podważały prawa fizyki. Nigdy nie był w tak dobrej formie. NIGDY!

Jak powszechnie wiadomo, Kerry King nie rzuca słów na wiatr. I jak rzekł tak uczynił. Pomyślał o Jordanie. Porozmawiał. I tak oto do składu oficjalnie wkroczył, szusa dał Jordan*. Pierwsze próby nie były efektowne ani efektywne. Michael jakoś nie mógł się odnaleźć. Ostatecznie pozwolono mu zostać przy golfie i zaprojektowano specjalną scenę, na której znalazło się miejsce również na mini-golfa, golfa trójkę, golfy a nawet budkę z goframi.

Jako pierwszy zespół Thrash metalowy w historii nowa Metallica wygrywa złoto olimpijskie w hokeju, mistrzostwo NBA i Oscara w jednym roku, i podwójnie nagrodzona Noblem w dziedzinie fizyki i ekonomii przyczynia się do przyspieszonej emerytury Tigera Woodsa. Staje się niespodziewanie ambasadorem dobrej woli na warszawskiej Woli, gdzie żyje aż do rozpadu na związki fosforu azotu i krzemu.


Z pewnością gdyby nie Lola alias WAW or the Mirror View ten tekst by nie powstał a i nie wiadomo czy pomysł by się narodził. Dziękuję więc serdecznie i prawa autorskie dzielę na dwie większe połówki. Piona! 

* Podziękowania dla drobiu i p.prezesa. Ci co mają wiedzieć, wiedzą o co elo  :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz